Znajomi Agaty Młynarskiej od dawna podejrzewali, że data jej ślubu, wyznaczona na Wielkanoc, może być jedynie strategią mającą na celu zmylenie mediów. Prezenterce zależało ponoć na tym, by utrzymać swoje plany w tajemnicy. I ostatecznie udało jej się zaskoczyć wszystkich.
Jak informuje Super Express, swój trzeci w życiu ślub Agata wzięła niejako "z marszu", w sobotnie popołudnie w jednym z warszawskich urzędów stanu cywilnego.
Dla wszystkich to był szok – mówi w rozmowie z tabloidem przyjaciel pary, który, podobnie jak większość ich bliskich, dowiedział się po fakcie. Nie chcieli robić medialnej szopki. To ludzie dojrzali, więc po co im ten cały cyrk? Nie pochwalili się ani rodzinie ani przyjaciołom.
Skromna ceremonia odbyła się w minioną sobotę o 17.40. Jak donosi tabloid, Agata miała na sobie prostą sukienkę do kolan w kolorze pudrowego różu i skromny bukiet kwiatów. Jej nowy mąż, Przemysław Schmidt, był oczywiście z garniturze. Szybko załatwili formalności i opuścili urząd.
Młynarska najwyraźniej postanowiła nie rozczulać się specjalnie nad swoim zamążpójściem. Zresztą ma w tym pewną wprawę. Schmidt jest jej trzecim mężem. Podobno tym razem jest tak wyjątkowo pewna, że będzie to związek na resztę życia, że nie potrzebowała wystawnej uroczystości ślubnej dla potwierdzenia swoich uczuć.
Gratulujemy!