Jak można było przewidzieć, afera z dość żałosną kryptoreklamą Tomasza Lisa, pozującego z napojem izotonicznym, ostatecznie rozeszła się po kościach. Komisja Etyki Telewizji Polskiej uznała, że wprawdzie Marzenie Rogalskiej i Maciejowi Kurzajewskiemu nie wolno łączyć kontraktów reklamowych z pracą w TVP, ale Tomasza Lisa nie obowiązują reguły przewidziane dla "zwykłych" pracowników. Uznano że ukryta, wprowadzająca odbiorców w błąd reklama jest lepsza od normalnej i dziennikarzom TVP wolno tak dorabiać do skromnych kilkudziesięciu tysięcy złotych pensji.
Ledwo ucichły echa tej sprawy, o udział w reklamie podejrzana jest żona Tomasza, prezenterka telewizyjnej Panoramy, Hanna "Marlboro", która niedawno zasłynęła reklamując na wizji paczkę papierosów. Papierosami nikt się nawet nie przejął - uznano, że była to "wpadka".
Chodzi o sprawę innej akcji promocyjnej. W miniony piątek na stronie portalu jej męża pojawiła się wypowiedź Hanny, dotycząca wstrząsu anafilaktycznego, którego doznała przed laty, będąc w ciąży.
Przygotuj się na wstrząs anafilaktyczny! Hanna Lis: To najbardziej traumatyczne przeżycie, jakie kiedykolwiek miałam - napisano na stronie. Powyżej zaś pojawiła się informacja: "akcja partnerska"...
Jak się okazało, wpis jest elementem kampanii poświęconej wstrząsom anafilaktycznym, prowadzonej przez Polfę Warszawa Grupa Polpharma.
Na tę informację Lisica bardzo się oburzyła i stwierdziła, że artykuł powstał bez jej wiedzy i zgody. Jak zapewnia, nie zgodziła się być twarzą kampanii, jedynie wzięła udział w marcowej konferencji lekarzy, na której zabrała głos, tłumacząc zebranym, że wiedza na temat reakcji alergicznych jest potrzebna.
Po telefonie dziennikarki Presserwisu do szefa portalu, artykuł szybko zniknął ze strony. Przypomnijmy, że szef portalu pracuje u Tomasza Lisa...
Co ciekawe, na stronie bloga Smakołykialergika już od października 2013 widnieje informacja, że ambasadorkami kampanii poświęconej wstrząsom anafilaktycznym zostały Hanna Lis oraz Matylda Kirstein. Jak można się domyślać, Tomasz Lis mógł orientować się, z kim i za ile współpracuje jego żona. Dlaczego kazał usunąć wpis, jeżeli wszystko jest w porządku?
TVP, zatrudniający Hanię na etacie, jak zwykle w przypadku Lisów, bagatelizuje problem.
To jakaś brednia - oburza się w rozmowie z Super Expressem rzecznik stacji, Jacek Rakowiecki. Ona na tym nie zarabia. Raz wystąpiła, opowiedziała o wstrząsie anafilaktycznym, co wydaje się godne uznania. I na tym kończy się rola Hanny Lis w tym wydarzeniu. Nie popełniła błędu. Zachowała się absolutnie prawidłowo i jesteśmy z niej dumni. Ktoś chce na siłę znaleźć jakieś haki. Najwyraźniej popularność budzi zawiść.
Haniu, my też jesteśmy z ciebie dumni!