W lutym córka Agnieszki Popielewicz, Marta, obchodziła pierwsze urodziny. Do pracy prezenterka wróciła w zaledwie... dwa tygodnie po porodzie. W najnowszym wywiadzie twierdzi, że tego wymagała od niej praca w telewizji. Panicznie bała się bowiem, że ją straci. Żeby przypodobać się swojej szefowej, dziękuje jej publicznie za to, że... pozwoliła jej pracować do samego porodu:
Nie chcę być hipokrytką i przekonywać, że w tej branży można sobie pozwolić na dwuletnią przerwę i nie martwić się o powrót. Łatwo przecież zauważyć, że w ciągu ostatnich dwóch lat pojawiły się nowe twarze, a ramówka stacji ma swoje ograniczenia - wyznaje na łamach Show. Po dłuższym urlopie trudno jest wrócić na swoją dawną pozycję, a czasami to w ogóle niemożliwe. Ja zresztą niemal do samego końca ciąży pracowałam, za co jestem wdzięczna dyrektor Ninie Terentiew. Miałam poczucie pełnego zaopiekowania. Bardzo dużo moich koleżanek, które pracują w show-biznesie, mówiło mi, ze podczas ciąży czuły się zepchnięte na boczny tor.
Przez siedem miesięcy tak układaliśmy z mężem zawodowe sprawy, żebyśmy sami mogli zajmować się Martą. Z córką byłam niemal nierozłączna. Zabierałam ją na wyjazdy służbowe, była ze mną na wszystkich festiwalach.
Ostatecznie Agnieszka zdecydowała się zatrudnić opiekunkę - znajomą swoich teściów. W wywiadzie wspomina także, że obawiała się, że może ją dotknąć depresja:
Był moment, kiedy przestraszyłam się, że dopada mnie depresja poporodowa, przed którą ostrzegało mnie wiele koleżanek. Dotarło do mnie wtedy, że od teraz jestem odpowiedzialna za małego człowieka i to nie przez chwilę, ale na zawsze. Marta leżała koło mnie w wózeczku, a ja pomyślałam: Przecież nie mogę teraz po prostu wrócić do świata, który wcześniej znałam. Odpowiedzialność za inne życie była naprawdę paraliżująca. Mojego jednodniowego, a właściwie kilkugodzinnego baby bluesa szybko wyleczył mój mąż. Spojrzał na mnie i powiedział: Urodziłaś zdrowe dziecko, jeśli chcesz się zamartwiać, to zaraz zabiorę cię do szpitala i pokażę, jak to wygląda na oddziale patologii ciąż. Poskutkowało.