Na początku października urodził się pierworodny syn 57-letniego Ryszarda Kalisza. Dzięki "dyskrecji" jego znajomych dowiedzieliśmy się, że mały Ignaś to owoc wpadki z imprezy sylwestrowej. Polityk wczuł się jednak w rolę ojca: pozował z nim na okładce Vivy i zabierał na imprezy z fotoreporterami.
Moje życie zmieniało się wraz z pojawieniem się na świecie Ignacego. Mam dużą umiejętność koncentracji na tym, co robię w danej chwili, ale często łapię się na tym, że tęsknię za Ignacym. On jest dla mnie bardzo ważną częścią życia - wyznaje teraz w wywiadzie w nowym Party. Na szczęście mama Ignacego jest doskonała, robi wszystko dużo lepiej ode mnie. No może poza nauką pływania i budowania odpowiedzialności u naszego synka. Trochę go rozpieszcza, a ja staram się mu pokazywać, że do wszystkiego będzie musiał dojść starannością i ciężką pracą.
Kalisz zapewnia też, że czuje ogromną odpowiedzialność za to, na kogo wyrośnie jego syn:
Staram się przekazać Ignasiowi całe swoje życiowe doświadczenie. Jestem w trakcie pisania książki o odwadze. Bardzo chciałbym przekazać Ignasiowi akurat tę cechę charakteru. Dlaczego? Bo bez odwagi nie ma niezależności. Nie ma wolności, gdy nie potrafimy z niej korzystać. Chcę również, żeby był sprawny fizycznie. Już pływa w basenie, a za trzy lata zaczniemy jeździć na nartach.
Mnie zależy, żeby Ignaś miał szacunek do każdego człowieka. Tak jak ja jest bardzo towarzyski. Każdemu bacznie się przygląda. Jest poważny jak na swój wiek. Uwielbiam się nim zajmować. Kąpię go, przewijam, karmię. Zawsze obydwaj się przy tym ubrudzimy.