Rodzina zastępcza, pod której opieką od września zeszłego roku przebywała Andżelika Zuber, została przez sąd zwolniona z obowiązków. Stało się to na wyraźną prośbę rodziców zastępczych, którzy od kilku tygodni informowali sąd o tym, że ojciec dziewczynki, Krzysztof Zuber, bombarduje ich listami, pozwami, a także inwigiluje ich prywatnej maile i telefony. Wzbudzający coraz większe kontrowersje ojciec Andżeliki utrudniał w ten sposób skutecznie życie całej rodzinie.
W obawie o spokój pozostałych dzieci, małżonkowie zwrócili się do sądu z prośbą, by zabrał Andżelikę z ich domu. W takiej sytuacji niestety żadna zawodowa rodzina zastępcza nie podejmie się opieki nad dzieckiem. Czy o to właśnie chodziło?
Ponieważ rodzice Andżeliki nadal nie zdołali dojść do porozumienia, sądowi pozostało umieszczenie dziewczynki w placówce opiekuńczej, albo w domu siostry Anny Samusionek, która sama się zgłosiła.
Jak informuje tygodnik Twoje Imperium, na zeszłotygodniowym posiedzeniu Sąd Okręgowy dla Warszawy Pragi wybrał to drugie rozwiązanie. Krzysztof Zuber jest oczywiście niezadowolony z tej decyzji.
Jest sprzeczna z wcześniejszą, którą podjął ten sam sąd we wrześniu tego roku, uzasadniając w niej, co groziłoby mojej córce, gdyby sędziowie zgodzili się na jej umieszczenie w rodzinie siostry Anny Samusionek - skarży się tabloidowi.
Kłopot w tym, że inni chętni się nie znaleźli. Sąd zaś nadal wyklucza powierzenie opieki nad dzieckiem któremuś ze skłóconych rodziców, którzy, według opinii biegłych, mają na córkę zły wpływ i manipulują nią. W rodzinie Andżeliki szykuje się więc kolejna rewolucja. Jej nowa rodzina mieszka w Olsztynie. 13-latkę czeka kolejna zmiana miejsca zamieszkania, szkoły i środowiska.
W majestacie prawa dzieje się skandal! - oskarża w rozmowie z tabloidem Marek Borkowski, prezes Stowarzyszenia Centrum Praw Ojca i Dziecka. Andżelika jest przerzucana z miejsca na miejsce jak worek kartofli.
Sytuacja wydaje się rzeczywiście beznadziejna. Rodzice Andżeliki nienawidzą się już do tego stopnia, że są najwyraźniej gotowi ją krzywdzić "na złość" sobie nawzajem. Ciekawe, jak jej to wytłumaczą, gdy dorośnie.