Tomasz Jacyków zasłynął ostatnio swoimi wspomnieniami o seksie z zarażającym HIV pedofilem Wojciechem Kroloppem, dyrygentem chóru chłopiecego. Celebryta oświadczył publicznie, że docenia jego i jemu podobnych, bo gdyby nie było pedofilów, to "zabrandzlował by się na śmierć". Zobacz: Jacyków wyznaje: "Spałem z pedofilem!"
Po tym wyznaniu z TVN-u powiało chłodem. Jednak, jak to zwykle bywa w show biznesie, czas zaleczył rany. Po zaledwie 3 miesiącach medialnej banicji nad Jacykowem ulitował się Polsat i przygarnął do programu Gwiazdy na dywaniku.
To wystarczyło, by Tomek na nowo nabrał wiatru w żagle. W dzisiejszym Fakcie wraca do swojego ulubionego tematu, którym jest on sam i jego barwne przeżycia.
16 lat temu byłem jedną nogą w grobie - wspominał niedawno w programie Znam twoją przyszłość w Polsat Cafe. Chorowałem na wirusowe zapalenie wątroby typu B i C. Pracowała tylko jedna ósma wątroby. Moja mama próbowała ze mną wszystkiego.
Ponieważ nic nie skutkowało, Jacyków postanowił... zwrócić się o pomoc do czarownicy.
Na co dzień była trenerką fitness i fizjoterapeutką i z tego się utrzymywała - wyjaśnia w wywiadzie. Pracowała w salonie odnowy biologicznej i klubie fitness, gdzie czasem przyjmowała niektóre osoby, by odprawić rytuały jako czarownica. Chodziłem do niej na oczyszczanie aury, okładała mnie tam kamieniami. Dodatkowo paliła ognie na polanach o świcie, popiół z palenisk musiałem trzymać pod łóżkiem. Nie wiem, na ile pomogły leki, a na ile czarownica. Prawda jest taka, że wyzdrowiałem.
Nie wiemy, czy to wyznanie z okazji prima aprilis, czy całkiem poważne. W wypadku Jacykowa nie robi to chyba jednak różnicy.