Grażyna Wolszczak, podobnie jak większość gwiazd, długo szła w zaparte, że jej gładka twarz jest wyłącznie wynikiem diety, genów i zdrowego snu. Na tym tle dochodziło już do zabawnych sytuacji. Wolszczak prowadziła program o operacjach plastycznych gwiazd. Wystraszyła się ponoć zmontowanego już materiału o Edycie Górniak i zrezygnowała z jego emisji. Podobno bała się, że w odwecie Edzia zdradzi jej tajemnice. Zobacz: Odcinek o operacjach plastycznych Górniak już powstał!
Ostatecznie jednak 56-letnia aktorka zrozumiała, że ludzie nie wierzą w jej zapewnienia, że stosuje tylko naturalne metody. W rozmowie z dzisiejszym Faktem zupełnie zmieniła front.
Robię wszystko, co się da - wyznała tym razem. Ale nieregularnie i bez specjalnego przywiązania. Mam lepiej niż inne kobiety, bo mam zaprzyjaźnioną osobę, która do mnie dzwoni, jak kupuje nową maszynę i chce, bym ją wypróbowała. Albo kiedy mnie długo nie ma, to dzwoni i lecę. Nie muszę o tym pamiętać i to jest duży luz.
Wolszczak przyznaje, że wygląd jest dla niej bardzo ważny.
Jak patrzę w lustro to widzę upływający czas. Może rzeczywiście dla mnie jest trochę bardziej łaskawy - wyznaje w tabloidzie. Myślę, że wszystko jest dla ludzi, ale trzeba to robić z głową. Słabe jest to, że wszyscy zaczynają wyglądać tak samo. Mam nadzieję, ze nie wpadnę w pułapkę, w którą wpada sporo kobiet.