Julia Pietrucha nigdy nie ukrywała, że nie po drodze jej z Polską i polskimi tradycjami. Z okazji ubiegłorocznych świąt Bożego Narodzenia wyznała na przykład, że w ogóle ich nie obchodzi. Tak została wychowana. Zobacz: http://www.pudelek.pl/artykul/62053/pietrucha_nie_obchodze_swiat
W rozmowie z tygodnikiem Świat i Ludzie celebrytka podkreśla, że konwenanse są jej obce:
Zawsze przerażała mnie ta odgórnie określona struktura życia: zakończenie studiów, znalezienie pracy, założenie rodziny - zwierza się w tabloidzie. Idę własną ścieżką, ponieważ to jest moje życie. Narzuciłam sobie własny styl i co ma być to będzie.
W Polsce przeszkadza jej przede wszystkim to, że nie wszyscy są tak spełnieni i szczęśliwi jak ona:
Dlatego nie wyobrażam sobie, że mogłabym żyć w Polsce na stałe - dodaje. Na razie tu jestem, bo spełniam się zawodowo i chcę realizować swoje marzenia. Kocham Polskę, ale brakuje mi u nas otwartości ludzi. Trzeba na siłę wyciągać z nich ciepło. To zabawne, bo oni przecież mają je w sobie, ale z niewiadomych przyczyn boją się je pokazać. Naprawdę nie rozumiem, czemu się tak dzieje. To smutne, że nawet moje pokolenie ma z tym problem. Nie chcę uogólniać, ale wydaje mi się, że Polakom brakuje takiej zwyczajnej radości życia. Nie wspominając o bezinteresowności w działaniu. Może to dlatego, że mamy tak mało słońca z ciągu roku.
Dlatego Julia korzysta z pieniędzy i chętnie wyjeżdża. Chwali się, że zwiedziła już 25 krajów. Ostatnio wraz ze swoim narzeczonym (a według niektórych źródeł już mężem) Ianem Dowem spędziła 3 miesiące w Indiach.