Sędzia Sądu Rodzinnego uznał, że Britney Spears nie poradzi sobie z opieką nad synami i nie ma wystarczających umiejętności, aby samodzielnie zajmować się dziećmi. Dlatego piosenkarka musi korzystać z pomocy profesjonalistów - doradców i terapeutów rodzinnych, wyznaczonych przez sąd.
Każde jej spotkanie z dziećmi jest obserwowane, a sprawozdania z tych wizyt trafiają w ręce sędziego. Jedna z obserwatorek, Lisa Hacker, błaga o zwolnienie jej z obowiązków. Nie chce mieć nic wspólnego z piosenkarką. Źródła twierdzą, iż Lisa uznała, że Britney jest szalona:
Pani Hacker desperacko pragnie dostać nowe zadanie. Jej praca polega na obserwowaniu życia rodzinnego Britney i jej kontaktów z synami. Jednak to dla niej za trudne - życie Britney to kompletny chaos.
Lisa Hacker tłumaczy, że to świadoma decyzja. Uznała, że to, co robi, nie jest warte narażania się na niebezpieczeństwo. A to właśnie robi - powiedziała, że naraża swoje życie dla osoby, która zupełnie nie dba o swój los i o to, co się z nią stanie. Twierdzi, że Britney jest szalona, i że nie może już tego dłużej znosić. To dla niej szkodliwe, rujnuje jej zdrowie. Już teraz jest kłębkiem nerwów.
Najbardziej zagrożona czuje się, kiedy siedzi w samochodzie prowadzonym przez Britney. Za każdym razem, kiedy ma wsiąść z nią do auta, czuje paniczny strach. Britney nie potrafi się skupić; kiedy prowadzi, nie zwraca uwagi na sytuację na drodze, potrafi wtedy rozmawiać przez telefon albo wysyłać smsy.
Rozumiemy strach przed jazdą z nieodpowiedzialnym kierowcą. Co do reszty - nie wydaje wam się, że ta pani minęła się z powołaniem?