Stefano Terrazzino ciężko przeżywa miłosne niepowodzenia. Po co aż tak uzewnętrzniać się w wywiadzie z brukowcem (Świat i Ludzie)? Nie znamy odpowiedzi na to pytanie, złośliwi mogliby sugerować, że chodzi o uciszenie plotek o skrywanej orientacji seksualnej...
Byłem zakochany. I to jak strasznie - zwierza się tancerz. Wszystko było piękne: razem tańczyliśmy, razem planowaliśmy życie. A potem... ona zakochała się w moim koledze. Bardzo przeżyłem nasze rozstanie. Wiem, jak ten ból smakuje. Od tamtego czasu, a minęły już trzy lata, jestem sam. Owszem, czasem jakaś dziewczyna mnie zauroczy, ale na krótko. I wszystkie dziewczyny porównuję do Angeli.
Oni już nie są razem. Tak to bywa. Ich związek nie przetrwał, a nasza przyjaźń skończyła się. Śmieszne było to, że on z nią zerwał, a ona miała o to pretensję... do mnie - żali się Stefano.
Wyznał też, że przed ćwierćfinałem Tańca z gwiazdami mocno pokłócił się z Justyną Steczkowską: Oboje mieliśmy wtedy zły dzień. Ktoś coś powiedział, ktoś coś dodał. I rzeczywiście, nie było przyjemnie, a tu właśnie zaczynał się program. Stąd może niezbyt udany walc wiedeński, który kosztował nas punkty.