Ekipa serialu TVP nie przyjęła tego zbyt dobrze. Nie wszystko między aktorami a autorką serialu dobrze się układało, jednak byli gotowi przymknąć na to oko, zdając sobie sprawę, że Ilona Łepkowska jest dla nich gwarancją sukcesu i dobrych zarobków. Nieporozumienia, jeśli były, kończyły się na oficjalnym zapewnieniu w tabloidzie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nawet Katarzyna Zielińska, mająca konflikt z Łepkowską, sięgający czasów, gdy scenarzystka wytknęła jej brak talentu, ostatecznie położyła uszy po sobie.
I, jak się okazało, wszystko na nic. Łepkowska i tak odchodzi.
Chciałabym mniej pracować, a to się nie udaje, jak się kieruje serialem, który ma pięć odcinków w tygodniu - wyznaje scenarzystka i producentka w Fakcie. Można albo robić to rzetelnie, albo nie robić w ogóle, bo nie da się zmniejszyć ilości pracy, jeśli ma się tyle obowiązków na głowie. Chcę pracować mniej i chcę mieć trochę więcej czasu dla siebie. Więcej czasu na odpoczynek i trochę mniej nerwów. To prawda, odchodzę z Barw szczęścia. Przygotowuję się do przekazania obowiązków producenta.
Jak przypomina tabloid, wszystkie produkcje, współtworzone przez Łepkowską zawsze traciły widzów po jej odejściu. Najgorzej wypadł serial M jak miłość, który od tamtego czasu zdaje się systematycznie zaniżać poziom.