Aleksandra Kisio i jej matka, Izabela, od niemal dwóch lat prowadzą medialną wojnę. Poszło o to, że matka celebrytki poczuła się urażona tym, że córka nie chce utrzymywać z nią kontaktu. Oskarżała ją także, że wyrzuciła ją z domu. Ola była z kolei zawstydzona tym, co na oficjalnych imprezach robiła jej matka.
Izabela próbowała w tym roku wziąć udział w gali przyznania Telekamer. Kuba Wojewódzki wygadał, że pobiła się tam z ochroniarzem, który nie chciał jej wpuścić. Zobacz:"Matka Kisio POBIŁA OCHRONIARZA!"
Sama zainteresowana zapewnia, że do żadnego pobicia nie doszło:
Byłam zaproszona na Telekamery przez kogoś tam z mediów. Lubię chodzić na takie rzeczy ze względu na to, że to są ludzi kultury, sztuki, kina, muzyki, sportu. Bo to wszystko kocham, lubię - wyjaśnia w rozmowie z Newseria Lifestyle. Jestem osobowością, wychowałam córkę, wykształciłam, woziłam po baletach, szkołach, językach, więc nie jestem osobą przypadkową. Mam doświadczenie w tym, jestem menedżerem, businesswoman, wiele lat się zajmowałam biznesem. Mam do tego predyspozycje, mam doświadczenie, mam praktykę, więc nie życzę sobie takiego traktowania. Nie można komuś zabronić robić tego, co umie, co chce, co lubi i na czym się zna. Nie było żadnej bójki. Przyszłam z dziewczynami, powiedziałam, żeby sprawdzili na liście gości. Rzeczywiście sprawdzili i on mnie wziął za rękaw i bezczelnie chciał mnie wyprowadzić. Jak mówię: proszę ode mnie odejść, proszę mnie nie dotykać. Wyszłam i poczekałam na organizatora. Organizator się nie pojawił. Poczekałam pół godziny i wyszłam stamtąd.
Pani Izabela zapewnia, że powinna była wziąć udział w imprezie, bo… ogląda telewizję i jest na bieżąco z programami:
W ogóle nie byłam na tych Telekamerach, gdzie uważam, że to jest coś dla mnie, dlatego że lubię to, oglądam telewizję, oglądam media, jestem na bieżąco we wszystkich programach. Chcę się na tym znać. Media oczerniają mnie, że jestem pijaczką. To wymysł mediów.