Magda Gessler od dawna zapowiada ślub ze swoim wieloletnim narzeczonym Waldemarem Kozerawskim, ale ciągle nie może się do tego zebrać. Pojawiły się pogłoski, że gra na zwłokę, bo żeby wyjść za mąż musiałaby się najpierw rozwieść z Piotrem Gesslerem. A Magdzie ponoć szkoda zerwać więzi z rodziną o silnych kulinarnych korzeniach. Zwłaszcza z ich nazwiskiem, które tak pomogło jej w karierze.
W rozmowie z Faktem restauratorka zaprzecza tym spekulacjom. Twierdzi, że już dawno przerosła wszystkich Gesslerów razem wziętych:
Jaka tradycja? Oni mieli cukiernię jak moja babcia w Słupsku - wyśmiewa ich w tabloidzie. Nie było tam nie wiadomo jakich biznesów. Umieli robić pączki i w tamtych czasach to był dobry prywatny biznes, ale nie miał nic wspólnego z tradycją w rozumieniu Adama Gesslera, jak on sam próbuje to przedstawiać. I nie, nie przyszłam na gotowe. Jest spory bałagan, bo Gesslerów jest od cholery. Jest Mikołaj Gessler i jego mama Marta Gessler, czyli pierwsza żona mojego drugiego męża. Ja jestem drugą żoną Piotra, a Lara jest jego córką. Mateusz Gessler jest z kolei synem wspomnianego wcześniej Adama Gesslera, do którego podobno zwraca się "proszę pana". Strasznie się to wszystko pokręciło i trudno się w tym połapać. Proszę sobie na przykład wyobrazić, że Adam Gessler był we mnie kiedyś zakochany!
Przyznaje jednak, że z nazwiskiem trudno byłoby się jej rozstać:
Mnie się genialnie z nim żyje i jestem z niego dumna, choć jest obciążone działalnością Adama Gesslera, a ta świadomość już nie jest prosta. Nie jest to uczciwy człowiek i - powiedzmy sobie szczerze - mija się z prawdą, ale nie jest to żadne odkrycie Ameryki - przyznaje w wywiadzie restauratorka.
Oberwało się przy okazji Piotrowi Adamczykowi, któremu Gessler najwyraźniej nadal nie może darować tego, że wypiera się i wstydzi ich romansu sprzed lat, zanim jeszcze stał się sławny. Magda mówi o swoich byłych "miłościach":
Byli tacy, co próbowali się przyczepić, bo miałam pieniądze - wypomina mu subtelnie. Trudno tu mówić o sercach, raczej o kieszeniach...