Miley Cyrus przeszła drastyczną metamorfozę ze słodkiej gwiazdki Disneya w ocierającą się pośladkami o kogo popadnie wokalistkę. Kulminacyjnym punktem jej przemiany był występ u boku Robina Thicke. Od tamtej pory Cyrus tylko coraz bardziej się rozbiera i coraz częściej wywala język. Ponoć jest to zamierzona strategia medialna.
Dolly Parton, matka chrzestna Miley, wyjaśniła w wywiadzie dla The Sun, że gwiazda próbuje odciąć się od korzeni. Ponoć wizerunek niewinnej wokalistki z serialu bardzo negatywnie wpływał na jej karierę.
Jako mała dziewczynka była wspaniała, ale potem zaczęła dorastać. Ludzie nie chcieli, aby dorosła. Złościło ich, że się zmienia. Pewnego dnia nie wytrzymała presji i nieustających żądań ze strony fanów. Miley musiała zamordować Hannę Montanę. Sama mi to powiedziała. Czuła, że musi dokonać drastycznej zmiany - stwierdziła Parton.
Dolly dodała, że trzyma kciuki za Miley i ma nadzieję, że "ludzie nie ukrzyżują ją za jej poszukiwania wizerunku".