Dwa tygodnie temu Monika Jaruzelska dołączyła do grona osób, które publicznie oskarżyły Tomasza Lisa o manipulację i oszustwo. Dziennikarka, która udzieliła wywiadu w ramach promocji swojej książki, dopiero po zakupie Newsweeka zrozumiała, że powstał artykuł opowiadający o sekretach jej rodziny.
Redaktora naczelnego Newsweeka broniła dziennikarka, która napisała tekst. Jaruzelska nie ukrywa, że jest rozgoryczona.
Nie było odpowiedzi pana Tomasza Lisa, wystawił jedną z dziennikarek, którą zresztą bardzo szanuję i podziwiam jej odwagę, żeby wzięła na swoją pierś obronę - mówi Jaruzelska w rozmowie z Newseria Lifestyle. W mojej kategorii myślenia o tym, jak powinien zachować się mężczyzna, nie mieści się takie wystawianie kobiety. Z całym szacunkiem dla pani redaktor i trochę z mniejszym dla redaktora naczelnego.
Jaruzelska zdradza także, że niedawno była przekonywana do tego, by wstąpić do Rady Etyki Mediów. Słyszała o tym, co dzieje się w redakcji tabloidu Lisa.
Namawiano mnie, abym wystąpiła do Rady Etyki Mediów. Odzywają się do mnie również osoby, które też zostały pokrzywdzone przez ten tygodnik. Nawet dziennikarze, którzy pracowali w "Newsweeku", czuli, że są zmuszani do pewnych rzeczy, że w redakcji był mobbing.
Co dokładnie robił im Tomasz Lis? Wyobrażacie sobie, na co go stać przy wyłączonych kamerach?
Przypomnijmy, że niedawno zaprosił do swojego programu w TVP postrach warszawskich kelnerek, pana Wojciecha "wpychał mi język do gardła" Fibaka:
_
_
_
_