Marta Grycan i jej żądne sławy córki bardzo chciały zostać lubianymi celebrytkami. Coś jednak poszło nie tak. W ich wystawnej willi powstał nawet pierwszy odcinek reality show dla TVN. Stacja ostatecznie zrezygnowała jednak z produkcji całego sezonu. Tak też zakończyła się telewizyjna kariera zamożnej rodzinki.
Grycanki nie ukrywają, że cieszą się, że od początku były porównywane do Kardashianów. Na szczęście obyło się bez produkowania seks wideo.
Muszę powiedzieć, że widzę dużo tych podobieństw i dlatego media zaczęły tak o nas mówić - chwali się Marta w rozmowie z Newseria Lifestyle. Jesteśmy dziewczynami, wszystkie kochamy się ubierać, kochamy się przebierać. Jest u nas głośno, jest gwarno, robimy wszystko razem, jesteśmy zaprzeczeniem tego, co jest w modzie. U nas jest wszystko tak jak u nich postawione na rodzinność. Przede wszystkim liczy się rodzina.
Kocham modę, kocham ubrania, kocham buty, dodatki. Zresztą każda kobieta to kocha. Metki nie są nigdy ważne. To jest straszne u polskich stylistów, że jeśli jest metka, to wtedy to jest dobre. Jeśli nie ma metki, to albo krytykujemy, albo wstydzimy się powiedzieć, że uszyłam, czy zrobiłam coś sama. Ja uważam, że nie. Trzeba wybierać rzeczy świetne, a świetne rzeczy można znaleźć w sieciówce i w wielkim domu mody.
Jak Marta już udowodniła, nie ma także oporów, by udawać, że kupiła sobie oryginały drogich ubrań: