Tomasz Adamek z pomocą swojego przyjaciela, Zbigniewa Ziobry, postanowił "zrobić porządek w Polsce" i zawalczyć o brukselską pensję wynoszącą obecnie 17 tysięcy euro czyli około 70 tysięcy złotych miesięcznie. W Parlamencie Europejskim planuje w zamian za te pieniądze "bronić Boga", któremu, jego zdaniem, zagrażają geje, lesbijki i Anna Grodzka.
Zobacz: "W Parlamencie Europejskim BĘDĘ BRONIŁ BOGA! Ze Zbyszkiem Ziobro ZROBIMY PORZĄDEK W POLSCE!"
Niestety, jak wyszło na jaw, kandydat na europosła sam nie zawsze przestrzega przykazań, a zwłaszcza zdarza mu się mijać z prawdą.
Po ubiegłorocznym aresztowaniu za jazdę po pijanemu w miejscowości Lake Placid w stanie Nowy Jork, zapierał się jakoby prowadził auto pod wpływem alkoholu. Nigdy też nie przyznał się do tego, że w sprawie zapadł wyrok skazujący.
Pechowo dla niego, raporty policyjne nie są tajne.
O godzinie 20.50 policja dostaje telefoniczne zgłoszenie o wypadku. Już 2 minuty później na miejscu są dwa patrole - relacjonuje Super Express. Policjanci widzą boksera siedzącego na skale. Zdołał już wysiąść z luksusowego infiniti, którym wjechał w dwa auta stojące przy ulicy. Na miejscu jest także ambulans. Sanitariusze pytają Adamka, ile wypił. - Jedno piwo - stwierdza bokser. Ale medycy zauważają, że Polak bełkocze, że ma szklane oczy. Dowiadują się, że zatrzymany jest bokserem. Wsadzają Adamka do karetki. I ponownie pytają, ile wypił. - Dwa piwa - stwierdza tym razem.
Ponieważ bokser dwukrotnie odmówił poddania się testowi alkomatem, policjanci próbowali zweryfikować stopień jego upojenia w inny sposób. Jeden z funkcjonariuszy pokazał mu kilka palców i zapytał, ile widzi.
Nie był w stanie policzyć palców - zapisano w raporcie. Następnie kazali mu wstać. - Miał problemy z utrzymaniem równowagi, prawie upadł - napisali funkcjonariusze. Chwilę później zrobiono mu kolejny test: z długopisem. - Ale nie potrafił patrzeć w jego stronę, tylko kręcił głową. Miał bardzo zmęczone oczy - czytamy.
Policjanci nie rezygnowali. Dali Adamkowi jeszcze jedną szansę. Miał przejść 9 kroków w linii prostej. - Zaczął iść, zanim wytłumaczono mu, o co chodzi. Następnie ponownie nie zrozumiał komendy. Chwiał się, omal nie upadł. W końcu Adamek zakomunikował: nie jestem w stanie tego zrobić - relacjonują.
Tuż po północy sędzia zdecydował, że Adamek może zostać wypuszczony po wpłaceniu kaucji. Za jazdę pod wpływem środków odurzających skazano go na 1635 dolarów grzywny i odebrano amerykańskie prawo jazdy na pół roku. Wyrok z USA nie blokuje bokserowi udziału w wyborach europejskich. Zdaniem Adamka, nic się właściwie nie stało, tylko "rozpętała się nagonka medialna, wyolbrzymiająca sprawę".
Jego mentor, Zbigniew Ziobro nie chce komentować tej sytuacji. Rzecznik jego partii bagatelizuje z kolei sytuację, mówiąc:
Każdy popełnia w życiu błędy, ale potrzebny jest uczciwy bilans.
Niestety, w wypadku Adamka zabrakło nawet tego.