Sprawa rozwodowa, tocząca się w warszawskim sądzie, nie układa się po myśli Katarzyny Figury. Póki co żaden z piętnastu przesłuchanych świadków nie potwierdził, że w jej domu dochodziło do przemocy i patologii. Na tydzień przed świętami wielkanocnymi odbyła się kolejna rozprawa, z której aktorka wyszła zapłakana. Jej mąż, Kai Schoenhals był za to w świetnym humorze. Jak można się domyślać, Kasi znów nie udało się przekonać sądu, że mąż znęcał się nad nią i rzucał w córki butem. Zobacz: Figura PRZEGRYWA w sądzie? WYSZŁA ZAPŁAKANA
Warto przypomnieć, że Schoenhals ma już za sobą jedną wygraną sprawę o naruszenie posiadania. Sąd uznał, że aktorka nie miała prawa zmienić zamków w należącej do niej willi na Saskiej Kępie, gdyż mąż pozostawił w jednym z pokoi swoje osobiste rzeczy. W wyniku postanowienia sądu, Schoenhals ma obecnie nieograniczony dostęp do warszawskiej nieruchomości żony. W rezultacie Figura wraz z córkami wyprowadziła się do Trójmiasta.
Tam właśnie w świąteczną sobotę odwiedził je Kai. Jak informuje tygodnik Życie na gorąco, spotkali się na gdyńskim bazarze, a potem dwoma samochodami udali się do kościoła.
Przed wejściem Kai trzymał jeszcze wobec żony i córek pewien dystans - relacjonuje tabloid. Jednak potem uśmiechnięci wszyscy razem wyszli z kościoła. Pani Katarzyna poszła do domu, przygotowując zapewne świąteczny obiad. Po okresie wzajemnych oskarżeń i kłótni widać, że w relacjach Katarzyny Figury i Kaia Schoenhalsa nastąpił pozytywny przełom.
Najwyraźniej aktorce wystarczył tydzień, by zapomnieć, jak mąż poniżył ją w sądzie. Na wszelki wypadek radzilibyśmy jej jednak, by nie pozwoliła mu zostawiać żadnych rzeczy w jej aktualnym mieszkaniu.