Ewa Sonnet w podróż do Stanów zabrała ze sobą fotografa Super Expressu... Jak inaczej wytłumaczyć to, że w tabloidzie ukazało się jej pozowane zdjęcie ze sklepu z bielizną?
W Nowym Jorku artystka [artystka???] ruszyła Piątą Aleją, na której aż roi się od ekskluzywnych butików najbardziej znanych projektantów mody - wspomina tabloid. Szczególnie urzekł ją sklep z luksusową bielizną Victoria's Secret. Niestety, Ewa nic nie kupiła. Zapewne nie było na nią rozmiaru. Dlatego też skierowała swoje kroki do największego na świecie domu towarowego Macy's przy 34. ulicy. Tam znalazła coś dla siebie. Satynowy szary biustonosz w odpowiednim rozmiarze. Nie należał do najtańszych. Za to cacko Ewa musiała zapłacić kilkaset dolarów.
Czy zamawianie o sobie takich artykułów nie jest obciachem? Zapewniamy - nie ma mowy, żeby fotograf z tabloidu śledził ją za oceanem bez jej wiedzy i zgody - to zbyt droga wyprawa.