W sobotę w położonym niedaleko Kalisza Pałacu Tłokinia odbył się ślub Zbigniewa Zamachowskiego i Moniki Richardson. Dla obojga było to już trzecie wesele w życiu. Panna młoda długo zastanawiała się, na jakie nazwisko się zdecydować.
Gwiazda miała przez pewien czas dylemat, czy zmieniać po ślubie swoje rozpoznawalne w branży nazwisko. Ostatecznie jednak postanowiła zostać panią Zamachowską, co na pewno doda jej splendoru - pisze Fakt. Poprzednie przyjęła od dziennikarza Willa Richardsona, pierwszego z trzech mężów. Z panieńskiego Pietkiewicz wtedy zrezygnowała, w końcu nie brzmi ono nawet w połowie tak światowo. Przy zagranicznym nazwisku dziennikarka została bardzo długo, choć małżeństwo nie przetrwało próby czasu. Nie pokusiła się o zmianę przy drugim mężu, szkockim pilocie Jamiem Malcolmie, jednak nazwisko znanego i cenionego aktora to co innego! Dla niego warto było zaryzykować porzucenie marki znanej na dziennikarskim rynku.
Niestety, wśród 40 zaproszonych gości zabrakło dzieci Zamachowskiego. Być może nadal mają do niego żal o próbę obniżenia im alimentów. Nie chciały pewnie patrzeć, jak nowa żona taty szasta pieniędzmi. Jak informuje Super Express, ślub państwa Zamachowskich kosztował aż 80 tysięcy złotych. Rachunek mógł być ponoć znacznie wyższy, jednak Monice udało się utargować sporą zniżkę.
Policzono ich po znajomości, jako przyjaciół, nie jak klientów ze stolicy - ujawnia pracownik hotelu. Zresztą na przygotowania mieli zaledwie kilka tygodni. Większość terminów weekendowych jest już zarezerwowana aż do końca roku.
Jak dodaje tabloid, para młoda miała do dyspozycji dwie sale weselne oraz dwie kondygnacje pałacu zarezerwowane tylko dla swoich gości. Zamachowscy noc poślubną spędzili w zabytkowym apartamencie umeblowanym antykami.
Młodsza córka aktora, Bronia, postanowiła ten dzień spędzić na Festiwalu Zaczarowanej Piosenki. Wraz z Anną Dymną i Anną Popek poprowadziła półfinałowy koncert 10. edycji Festiwalu.