Weekend majowy zakończył się pechowo dla Izabelli Łukomskiej-Pyżalskiej, poznańskiej bizneswoman i prezes Warty Poznań. Pyżalska, która kandyduje w wyborach do Parlamentu Europejskiego, wyjechała razem z mężem za miasto i po powrocie odkryła, że z ich domu na poznańskim Dębcu ktoś wyniósł drogocenną biżuterię.
- Wyjechaliśmy na długi weekend do teściów. Gdy wróciliśmy w niedzielę, jedno z okien było wypchnięte z ramy - relacjonuje w Gazecie Wyborczej. W środku nie było widać śladów plądrowania, co może oznaczać, że złodziej wiedział, po co przyszedł. Alarm zadziałał i się uruchomił. Sąsiedzi go słyszeli, ale myśleli, że jesteśmy na miejscu, bo przed domem stał jeden z naszych samochodów.
Złodzieje ukradli biżuterię Pyżalskiej. Kosztowności wyceniono aż na 200 tysięcy złotych, jednak wartości wielu z nich nie można dokładnie wycenić:
- Straty są duże, ale trudno je dokładnie oszacować, na wiele przedmiotów nie mam już rachunków, wiele miało dla nas wartość sentymentalną. Zginął pierścionek zaręczynowy, obrączka i broszka, która była pamiątką po mojej babci. Złodzieje ukradli też zegarki.
Były policjant, teraz prywatny detektyw Maciej Szuba wyjaśnia, że w kradzież może być zamieszany ktoś, kto dobrze zna Pyżalskich i wiedział, gdzie trzymali swoje kosztowności: Takie przedmioty kradnie się po to, by potem je sprzedać, dlatego policja musi ustalić, co dokładnie zginęło. Przydatne mogą być zdjęcia i opisy skradzionych przedmiotów - powiedział.
Łukomska-Pyżalska razem z mężem wyznaczyli już nagrodę w wysokości 20 tysięcy złotych za pomoc w ujęciu złodzieja.