Pierwszego dnia matur na Instagramie pojawiło się wykonane smartfonem zdjęcie Macieja Musiała z sali, w której zdawał pisemną maturę. Początkowo Centralna Komisja Egzaminacyjna wydała oświadczenie, piętnujące takie zachowanie. Pracownica Komisji przypomniała w Super Expressie, że wnoszenie urządzeń multimedialnych na egzamin może skończyć się wyrzuceniem ucznia z sali i unieważnieniem jego egzaminu.
Zobacz: Nie zda matury PRZEZ TO ZDJĘCIE?
Na szczęście okazało się, że Musiał wykonał zdjęcie przed rozdaniem arkuszy maturalnych, a potem, jak wszyscy, oddał telefon do depozytu.
Podczas egzaminu Maciej Musiał telefonu nie posiadał. Miał ten telefon przed rozpoczęciem egzaminu, do momentu, dopóki arkusze egzaminacyjne nie zostały rozdane zdającym. Później telefon zdeponował zespołowi nadzorującemu - wyjaśnia w rozmowie z Super Expressem dyrektor okręgowej komisji egzaminacyjnej w Warszawie, Anna Frenkiel.
Młody celebryta twierdzi, że przed egzaminem sam przewodniczący komisji egzaminacyjnej zaproponował zrobienie pamiątkowego zdjęcia.
Dyrektor warszawskiego liceum im Jana Kochanowskiego, do którego chodzi Musiał, potwierdził, że aktor nie złamał regulaminu:
Ja nic nie wiem o żadnych konsekwencjach, jakie miałby ponieść Maciej. Nic nie wiem na ten temat - powiedział tabloidowi dyrektor Jerzy Kunicki.