Izabella C. stała się gwiazdą serwisów informacyjnych w połowie grudnia, kiedy "zaparkowała" swoje luksusowe auto w przejściu podziemnym w samym centrum Warszawy, tuż pod Rotundą. Nie zabiła nikogo tylko dlatego, że był to środek nocy - w dzień jest to jedno z najbardziej zatłoczonych miejsc w Polsce. Jeszcze "ciekawiej" było na sali sądowej, gdzie Izabella C. tłumaczyła, dlaczego nie może pójść do aresztu... Zobacz: PIJANA wjechała do przejścia podziemnego! "NIE CHCĘ SPĘDZAĆ ŚWIĄT SAMA!"
Początkową linią obrony wynajętego przez C. mecenasa Witolda Kabańskiego była rzekoma niepoczytalność pijanej kierującej - wnioskował on o skierowanie jej na badania. Biegli stwierdzili jednak, że nie są w stanie wydać wiążącej diagnozy po jednorazowym spotkaniu. Dlatego też najlepsza w tym wypadku byłaby obserwacja na oddziale psychiatrycznym, o co wnioskowała prokuratura. Zobacz: Izabella Ch. trafi do ZAKŁADU PSYCHIATRYCZNEGO?!
Dzisiaj w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia odbyła się kolejna rozprawa. Izabella C. nie stawiła się w sądzie, a jej obrońca zapewniał, że "jego klientce nie stanie się dziś krzywda"... Mec. Kabański w grudniu wnioskował co prawda, żeby została poddana badaniom, nie chciał jednak zamknięcia jej na oddziale psychiatrycznym. Sędzia zdecydowała o skierowaniu C. na obserwację psychiatryczną.
Nie wiadomo, czy uda się ją na oddział doprowadzić. Przypomnijmy, że stawianie się dwa razy w tygodniu na komisariacie było dla niej wielkim wyzwaniem.
W sieci krąży też wideo nagrane przez pracujących u "Izabeli C." robotników. Nie polecamy oglądania (wyjątkowo wulgarnie ich obraża):