Paris Hilton sama prowokuje szydercze plotki na swój temat. Niedawno dziedziczka skompromitowała się podczas sesji zdjęciowej dla niemieckiego wydania Vanity Fair. W czasie zdjęć bez skrępowania paliła marihuanę. Co więcej, naśmieciła i nabrudziła w cudzym domu, w którym odbywała się sesja. Świadkowie twierdzą, że jej zachowanie było skandaliczne:
Paris uzgodniła termin tej sesji. Miała się pojawić o 9 rano. Spóźniła się 45 minut, a później uznała, że potrzebuje dodatkowych 45 minut na drzemkę w samochodzie. Kiedy w końcu się zjawiła, niosąc swojego psa, wyglądała niechlujnie. Była ubrana w szlafrok i kapcie.
Sesja zdjęciowa odbywała się w prywatnym domu. Paris przez cały dzień paliła trawkę. Nie chciała przestać. Właściciel rezydencji musiał ją prosić, żeby przynajmniej robiła to na zewnątrz, a nie w domu. Byłą bardzo oszołomiona. Nie nawiązywała kontaktu - nie potrafiła się porozumieć nawet z fotografem, którego znała i z którym już kiedyś pracowała.
Właściciel domu oddał Paris jeden z pokoi, żeby miała się gdzie przebierać. Garderobę zabezpieczono przed zabrudzeniem; dywan i łóżko były nakryte kocami. Jednak kiedy Paris wyszła, okazało się, że pokój jest w strasznym stanie. Koce zostały zdjęte i zrzucone na bok, po dywanie walały się treski z blond włosów. Resztki jedzenia były porozrzucane po całym pomieszczeniu, a na dodatek jej pies nasikał na łóżko!
Cała Hilton.