Alicja Bachleda Curuś opuściła Polskę z przeświadczeniem, że role w Hollywood się na nią posypią. Tak się jednak nie stało. Zagrała w jednym irlandzkim filmie, na planie którego poznała Colina Farrella. Do tej pory romans z aktorem to jej największe zawodowe osiągnięcie.
Od tamtej pory Alicja pojawiła się tylko w małych, epizodycznych rolach oraz w reklamie piwa. Wydaje się mieć jednak inny obraz swojej kariery. W najnowszym wywiadzie zapewnia, że nie musi nawet chodzić na castingi.
Mam takie szczęście, że większość ról jest mi oferowana, natomiast również zdarzało mi się wygrać parę castingów, ale to akurat był wyjątek przy filmie "The American Side" - chwaliła się w Dzień Dobry TVN. Amerykanie mówią mi, że mówię bez polskiego akcentu. Myślę, że mam szanse grać inne role niż emigrantów ze Wschodu. W ostatnim filmie zagrałam Amerykankę. Wcześniej faktycznie byłam Szwedką bodajże, różne są te narodowości, ale zdarza mi się też grać Amerykanki.
Co innego uważa Agnieszka Holland. Zobacz: "Angielski Alicji nie jest perfekcyjny!"