Aleksander Kwaśniewski ma problem z wyjaśnieniem, dlaczego zgodził się zasiąść w zarządzie gazowej spółki Burisma Holdings, powiązanej ze zbiegłym z Ukrainy dyktatorem i złodziejem, Wiktorem Janukowyczem. Pomimo kontrowersji były prezydent zapowiedział, że nie zrezygnuje z tego wynagrodzenia. Usprawiedliwia się, tłumacząc, że chce tylko dorobić sobie na starość. Tak jakby nie był już multimilionerem.
Polityk był wczoraj gościem w programie Jeden na Jeden Bogdana Rymanowskiego, któremu zapowiedział, że nie złoży oświadczenia majątkowego:
-Nie zrobię tego, bo zgodnie z prawem nie mam takiego obowiązku - powiedział. U nas można by było mówić bardziej otwarcie o zarobkach, gdyby Polska nie była krajem zawistników, na których czele stoi SLD.
"Głównym zawistnikiem" jest według Kwaśniewskiego Leszek Miller, który "zazdrości mu zarobków":
_**-Wszystkie oświadczenia majątkowe są wykorzystywane przeciwko osobom, które je składają, a nie, żeby pokazać, że mamy za granicą człowieka kompetentnego**_ - żalił się. Tacy ludzie jak ja czy Wałęsa jesteśmy towarem eksportowym, zarabiamy pieniądze niemal wyłącznie za granicą, a podatki płacimy w Polsce.
Współczujecie?
A wszystkie te miliony zarabia między innymi po to, żeby Jola mogła się dalej chwalić kreacjami za kilkadziesiąt tysięcy i wakacjami w Alpach. Czy świat nie byłby trochę lepszy i sprawiedliwszy bez takich kobiet?