Cztery lata temu Daniel Olbrychski zagrał u boku Angeliny Jolie w filmie Salt. Gdy przyjmował rolę Wasilija Orłowa, nie podejrzewał, że film stanie się kasowym hitem. Teraz nie może tego odżałować. Okazało się bowiem, że przez swoje wątpliwości stracił sporo pieniędzy.
Największy błąd zrobiłem, nie przyjmując propozycji, żeby część mojego honorarium za "Salt" stanowił procent w zyskach - wyznał niedawno w wywiadzie dla Twojego Stylu. Radziłem się wielu osób, m.in. Polańskiego... Wszyscy mówili: jest kryzys, lepsze pewne honorarium. Potem dowiedziałem się, że ten film zarobił 280 milionów dolarów**.**
Ostateczne aktor zdecydował się na podpisanie umowy ze stałą gażą. Zarobił około 800 tysięcy złotych. Gdyby zdecydował się na udział w zyskach, mógłby dostać... 5 razy więcej.
Jak informuje Super Express, proponowano mu 0,5 procenta z zysków. To na dzień dzisiejszy dałoby kwotę 4 milionów złotych.
Taki zabieg nazywa się backend. Część kwoty wynagrodzenia aktora zostaje zamieniona na procent zysków z filmu - wyjaśnia osoba z branży filmowej. Takie rozwiązanie proponuje się największym gwiazdom lub gdy produkcja musi oszczędzać na gażach. Ale w tym przypadku raczej nie było o tym mowy.