Patrycja Kazadi lubi czasem ponarzekać na ciężki los celebrytów. To ona jako pierwsza ujawniła, że mało komu chce się wychodzić za darmo z domu, bo obecność na bankiecie wiąże się z kosztami. Jak wyznała, na upartego "zmieści się w tysiaku". Zobacz: "Jak ograniczę koszta to MIESZCZĘ SIĘ W TYSIAKU"
W zamian za to oczekuje pokrycia kosztów. Zrobiło się zamieszanie i z czasem część organizatorów wycofała się z płacenia gwiazdom za przychodzenie na imprezy.
Pozbawiona ważnego źródła zarobku Kazadi musiała zacisnąć pasa. W rozmowie z Newserią zapewnia, że nie szasta już pieniądzmi na ciuchy.
Najczęściej kupuję w sieciówkach, na pchlich targach albo na wyprzedażach - mówi celebrytka. Jeśli wydam więcej pieniędzy, to raczej na buty albo torebkę, bo to jest coś, co służy przez lata. Tego typu kreacje, jakie prezentuję w programie X-Factor są tak charakterystyczne, że mogłabym je włożyć tylko raz, więc nie wyobrażam sobie wydawać na nie takie pieniądze.
Jak wyznaje Patrycja, na markowe rzeczy pozwala sobie tylko podczas wyprzedaży.
Nie jest dla mnie istotne, z którego to jest sezonu - zapewnia i podaje przykład swojego płaszcza Michaela Korsa z 1986 roku.