Zamieszanie wokół swojego życia osobistego wywołała sama Justyna, wyznając na Facebooku, że chociaż minął rok, nadal nie może pogodzić się ze "stratą dzieciątka". Wpis zilustrowała zdjęciem swojej pracy doktorskiej oraz psa. Zobacz: Kowalczyk nie poroniła? Dlaczego pisze o "stracie dzieciątka"?
Większość fanów jest zdania, że chodzi jej o poronienie. Inni - że o śmierć poprzedniego psa. W międzyczasie wyszło na jaw, że mistrzyni olimpijska rok temu przeżyła romans z żonatym mężczyzną, zakończony bolesnym rozstaniem. Kochanek nie zdecydował się porzucić dla niej rodziny. Justyna ciągle to przeżywa.
Podejrzewam, że takie osiągnięcia sportowe muszą ją sporo kosztować - wyjaśnia w rozmowie z Faktem Rafał Kubowicz, szef jej fanklubu. Nie miała kiedy zbudować życia prywatnego. To trudne i wymaga poświęcenia, a teraz może jej być ciężko się przystosować. Może mieć problem, by zacząć żyć normalnie.
Na razie przynajmniej wyjaśniła się sprawa psa. Białego szczeniaka Kowalczyk przedstawiła fanom za pośrednictwem internetu.
Przedstawiam Wam Mariana - napisała Justyna. Ma pomóc przetrwać bardzo ciężki czas.