Borys Szyc postanowił niedawno się zmienić. Zrezygnował podobno z picia i hucznych, kilkudniowych imprez ze znajomymi. A wszystko to dla swojej nowej dziewczyny. Zobacz: "Justyna dała mu KOLEJNĄ SZANSĘ!"
Aktor postanowił niedawno zrobić też publiczny rachunek sumienia i podsumować wszystkie błędy, jakie popełnił w życiu. W najnowszym wywiadzie wyznaje, że ma sporo szczęścia w życiu. Twierdzi, że "dosłownie urodził się w czepku".
Mam szczęście, że żyję po tylu głupotach, których narobiłem - mówi w Show. Faktem jest, że urodziłem się w czepku. Dosłownie. I czuję, że ktoś tam mną kieruje, nawet jak dostaję po tyłku za swoje idiotyczne wybory lub postępki, to po jakimś czasie widzę większy sens tego wszystkiego. Czuję, że po coś to było. Dzięki temu mam umiejętność krytycznego spojrzenia na siebie. Sporo bliskich teraz pewnie zarechocze, ale czasem wyciągam wnioski.
Szyc wyjaśnia też, że popada w pracoholizm, ponieważ... jest leniem:
Jestem strasznym leniem. Robię w życiu dużo, ale tylko po to, żeby mi nikt lenistwa nie zarzucił. Na wszelki wypadek rzucam się w wir pracy. Bywa, że to prowadzi do pracoholizmu. Bo nagle nie robię nic jeden dzień i mam wyrzuty sumienia. A przecież to fajne czasem odpuścić – kontynuuje. Nie ma się co przepracowywać, bo to szkodzi urodzie. Te wory pod oczami… Człowiek nie może być przemęczony i szczęśliwy zarazem.