Księżna Kate liczyła chyba, że o tej imprezie nikt się nie dowie... W ubiegłym tygodniu poszła z wizytą do londyńskiego Hotelu Dorchester, w którym odbył się ślub jej kuzyna, Adama Middletona. Mimo że wizyta miała charakter prywatny i za wszelką cenę starano się ją ukryć, rodzina królewska może mieć teraz poważne kłopoty. Hotel Dorchester należy bowiem do słynnego sułtana Brunei, Hassanala Bolkiaha.
Sułtan, kiedyś najbogatszy człowiek świata, rządzący biednym krajem, gnębi ostatnio swoich poddanych nie tylko finansowo. Kilka miesięcy temu wywołał międzynarodowy skandal, wprowadzając w kraju niezwykłe surowe i po prostu szokujące cywilizowanych ludzi prawo potępiające homoseksualizm. Sułtan uznał, że wszystkich gejów w Brunei należy skazać na... ukamienowanie. Sam prowadzi życie światowca, wydaje pieniądze, imprezuje i pije zakazany w Brunei alkohol w stolicach "wolnego świata".
Gwiazdy, o których względy i towarzystwo miliarder zawsze zabiegał, postanowiły go zbojkotować. Przeciwko jego polityce protestują między innymi Jay Leno, Anna Wintour, Stephen Fry, Ellen DeGeneres i Richard Branson. Wielokrotnie pod Hotelem Dorchester dochodziło do głośnych protestów, jednak najwidoczniej nie przeszkadzało to książęcej parze w skorzystaniu z sułtańskiej gościnności...
Całą sprawę ujawnił brytyjski Daily Mail. Wizyta Kate miała być utrzymywana w ścisłej tajemnicy, jednak kontrowersje wyszły na jaw:
Ta wizyta to była reklama dla sułtana i dowód na to, że rodzina królewska nie chce mu w żaden sposób szkodzić – pisze Daily Mail.
Następnego dnia po uroczystości książęta William i Harry nie mogli odmówić sobie przyjemności zagrania w polo - oczywiście na terenach należących do sułtana. Dziennik podaje również, że wkrótce na ścianach luksusowego Dorchester Hotel zawisną obrazy, których autorem jest... książę Karol.
Rzecznicy prasowi rodziny królewskiej do tej pory nie skomentowali tej sprawy. Jak widać, najbardziej na świecie cenią sobie pieniądze i złote klamki.
Oto kilka zdjęć pałacu miliardera-mordercy: