Lindsay Lohan od miesięcy ma problemy finansowe. Aktorka jest na krawędzi bankructwa - bez przerwy brakuje jej gotówki. Lindsay stara się naprawić swoją sytuację finansową. Gdy jej zarobki okazują się niewystarczające, sięga po sprawdzone sztuczki. Podobno wróciła do dawnego zwyczaju handlowania swoimi zdjęciami. Lindsay oferuje reporterom możliwość zrobienia "ustawionego" zdjęcia - oczywiście za pieniądze.
Pojawiły się plotki, że Lohan sprzedała dziennikarzom fotografie z rodzinnego obiadu z okazji Święta Dziękczynienia. Zdjęcia pokazywały Lindsay w otoczeniu bliskich: matki - Diny, siostry Ali, braci i ówczesnego chłopaka, Rileya Gilesa. Aktorka zaoferowała je redaktorom plotkarskich tygodników.
Żądała za nie ogromnych kwot, ale w końcu zgodziła się na 20 tysięcy dolarów. Jeszcze więcej zarobiła na fotografiach z zakupów. W USA rozpoczął się sezon przedświątecznych wyprzedaży. Lohan pozwoliła się sfotografować podczas zakupów w nowojorskim butiku Armaniego i sklepie Intermix. Osoby z otoczenia aktorki twierdzą, że zysk znacząco przewyższył jej wydatki:
Lindsay myśli, że jest wielką gwiazdą. Uważa, że jest sławna i że ludzie są gotowi na wszystko, żeby o niej poczytać. Problem w tym, że straciła zainteresowanie swoich najwierniejszych fanów. Ostatnio kieruje nią chęć zysku, a nie potrzeba poprawienia wizerunku. Podejmuje decyzje mając na uwadze tylko możliwość zarobku. Wygląda na to, że wszystko, co robi, robi dla pieniędzy.
Trudno się jej dziwić, musi w końcu utrzymywać swoją matkę (która przy okazji jest jej menedżerką), ojca, który także żeruje na jej popularności i pieniądzach, oraz siostrę. Nie wspominając o byłych chłopakach, którym odpowiadała rola utrzymanków Lindsay...