Na przełomie roku okazało się, że medialne małżeństwo celebrytki Agaty Passent i pisarza Wojciecha Kuczoka nie przetrwa dłużej niż siedem miesięcy. Mimo wywiadów, w których opowiadali o wzajemnej fascynacji i spędzeniu "pół roku w łóżku" do sądu wpłynął pozew rozwodowy. Jednym z powodów miała być podobno złość ojca Agaty, Daniela Passenta, który szczerze nie lubi swojego nowego zięcia. Naraził mu się, opisując w książce mało mało pochlebie Agnieszkę Osiecką. Przypomnijmy: Ojciec Passent NIE CIERPI KUCZOKA? "Jest oburzony!"
Zdanie ojca najwyraźniej było w tym wypadku decydujące i Passent zdecydowała się na rozwód. Na początku czerwca przyznała, że są już po rozprawie, ale nie chciała tego komentować. Zupełnie inną taktykę przyjął Kuczok, który w najnowszej Grazii zapewnia, że nigdy nie był tak szczęśliwy, nawet wtedy, gdy żył z Agatą w łóżku:
Jestem w najlepszym momencie swojego życia. Przepraszam, ale jest mi bardzo dobrze - chwali się. Żyję w naturalnym rytmie: wstaję, wychodzę na spacer nie sam, z psem, piję kawę i piszę, koszę trawę, która rośnie szybciej niż moja broda, potem znowu piszę, idę się powspinać, zachodzę do sąsiadów na kawę, czytam trochę, ale pies chce się potarzać w piachu, więc znowu z nim idę...
Ten sielankowy tryb życia Kuczok wiedzie w Podlesicach w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, dokąd przeprowadził się z Warszawy:
Warszawski rozdział został zamknięty w styczniu. Wczesną wiosną przyjechałem do Podlesic i rychło pomyślałem, że chciałbym tu zostać. Teraz trwa sprawa rozwodowa. Nieistotne kto złożył pozew. To małżeństwo przechodzi do historii, ponieważ nie byliśmy stworzeni do tego, by żyć ze sobą na co dzień. Każde rozstanie jest bolesne. To zdrowy ból. Pouczający.
Rozstanie to też dobra okazja, żeby przypomnieć o sobie w tabloidzie.
Przypomnijmy, co mówił, gdy chwalił się jeszcze szczęściem z Agatą:
To była fascynacja od pierwszego wejrzenia. Tempo piorunujące. Nie daliśmy sobie czasu na zastanawianie. Przez pół roku właściwie żyliśmy w łóżku. Nie było oświadczyn. Agata pierwsza podała pomysł, a ja natychmiast odpowiedziałem: "Jasne, kochamy się, więc się pobierzmy."