_
_
Odkąd Agnieszka Kotulanka popadła w kłopoty zawodowe i alkoholowe, jej serialowy mąż stara się podkreślać, gdzie tylko może, że nigdy jej nie lubił. Najwyraźniej wyleciało mu z głowy, że gdy sam kilka lat temu staranował po pijaku kilka samochodów (i uciekł z miejsca wypadku!), ekipa Klanu stanęła za nim murem. Wszyscy cierpliwie czekali aż pozałatwia swoje sprawy. Gdy podobny problem zdarzył się Kotulance, Stockinger niemal dzień po jej odejściu na przymusowy urlop ogłosił w mediach, że lepiej, by nigdy nie wracała na plan.
Jak już wiadomo, marzenie Stockingera doczekało się spełnienia. Producenci uznali, że nie ma sensu czekać na aktorkę, która na urlopie zamiast walczyć z nałogiem, jeszcze bardziej się stoczyła. Doszło nawet do tego, że kontakty zerwała z nią jedyna córka. Postać, którą aktorka kreowała w serialu, ostatecznie zabito. Kotulanka niestety nie zdołała dotrzeć na plan swojej śmierci. W rozmowie z dziennikarzem tłumaczyła, że to przez psa, który wyrwał jej bark.
W rozmowie w Faktem jej pogrążony w żałobie serialowy mąż, definitywnie odcina się od niej i jej problemów.
Produkcja czekała na nią przez rok i uznała, ze współpraca nam się raczej nie uda - komentuje w tabloidzie. Ja nie mam kontaktu z Agnieszką Kotulanką, naprawdę, proszę mi wierzyć. Nie mam do niej nawet numeru, nigdy mi go zresztą nie dała.
Ekipa serialu potwierdza, że radość Lubicza ze śmierci żony nie jest udawana.
Oni nigdy nie lubili ze sobą pracować - mówi osoba z produkcji. Agnieszka była trudna we współpracy, nieprzyjemna, nigdy się z Tomkiem nie polubili.
_
_