Rok temu Adrianna Biedrzyńska postanowiła zakończyć swój 19-letni związek z Marcinem Miazgą. Mąż aktorki żalił się później tabloidom, że... rzuciła go przez telefon. Zobacz: "Rzuciła mnie przez telefon! PO 19 LATACH MAŁŻEŃSTWA!"
Powodem rozstania był romans gwiazdy, która przywiozła sobie z Kanady nowego chłopaka. Sebastian Błaszczyk okazał się wprawdzie żonatym ojcem dwójki dzieci, jednak, szczęśliwie dla Biedrzyńskiej, zostały one za granicą.
Decyzji mamy nie umiała zaakceptować Michalina Robakiewicz. Jedyna córka aktorki wzięła stronę ojczyma. Mimo że Miazga nie jest jej biologicznym ojcem, wychowywał ją jak własne dziecko. Jak donosi Fakt, Michalina uznała, że matka źle się z nim obeszła. Biedrzyńska tak się tym zdenerwowała, że... oświadczyła jej, że się jej "wyrzeka". Na tym jednak nie koniec awantur.
Wściekła Biedrzyńska zażądała od córki... zwrotu pieniędzy zainwestowanych w jej edukację. A że Michalina uczyła się w prywatnym liceum, uzbierało się tego prawie 20 tysięcy złotych. Na szczęście 20-latka znalazła pracę w Klanie. Ma więc z czego oddawać.
Misia nie chce znać matki i powiedziała jej, że w takim razie będzie jej oddawać pieniądze w ratach, byleby się od niej raz na zawsze odczepiła - ujawnia w rozmowie z tabloidem znajoma Michaliny.
Taka mama to skarb.