Pod koniec grudnia Michael Schumacher uległ bardzo poważnemu wypadkowi w Alpach Fancuskich. Stracił równowagę jadąc na nartach i niefortunnie uderzył głową o kamień. Mimo że miał na głowie kask, doszło do wylewu krwi do mózgu. Został przewieziony natychmiast do szpitala w Grenoble, gdzie zoperowano mu krwiaka. Stan kierowcy Formuły I był tak ciężki, że lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej. Rokowania były bardzo złe. Neurolodzy twierdzili, że mózg sportowca uległ nieodwracalnym uszkodzeniom.
Po pół roku walki o życie Schumacher niespodziewanie odzyskał przytomność. Lekarze z kliniki w Grenoble mówią o "cudownym ozdrowieniu" kierowcy. Wstępne badania mózgu nie wykazały uszkodzeń, które zagrażałyby jego życiu. Nie wiadomo na razie, czy kierowca odzyska pełną sprawność fizyczną.
Rodzina pragnie szczególnie podziękować wszystkim jego lekarzom, pielęgniarkom i terapeutom z Grenoble, a także ratownikom z miejsca wypadku, którzy wykonali fantastyczną pracę w ciągu tych pierwszych miesięcy - mówi rzeczniczka Schumachera. Rodzina dziękuje także wszystkim ludziom, którzy wysłali Michaelowi życzenia powrotu do zdrowia. Jesteśmy pewni, że mu to pomogło.
Schumacher opuścił już szpital i udał się do prywatnego ośrodka. Zapowiedziano już, że na czas rehabilitacji będzie unikał kontaktów z mediami.