Aneta Zając i Stefano Terrazzino zgodnie zapewniają, że ich przyjaźń nie skończyła się z chwilą zakończenia treningów. Zwycięska para podzieliła się wygraną w wysokości 150 tysięcy złotych. Jedna trzecia tej kwoty przypadła tancerzowi. Stefano ponoć nie może pogodzić się z tym, że kobieta taka jak Aneta nadal jest samotna. Jak informuje tygodnik Rewia, planuje zabrać ją do domu swoich rodziców w Mannheim i tam wyswatać z którymś ze swoich kuzynów.
Rodzina Terazzino pochodzi z Sycylii. Jego rodzice przed laty wyemigrowali do Niemiec z poszukiwaniu pracy. Obecnie prowadzą w Mannheim włoską restaurację.
Stefano odgraża się, że zapozna ją ze swoimi kuzynami z Sycylii. Włosi bardzo kochają blondynki. Mało tego, tancerz, który jest także projektantem ubrań, obiecał, że stworzy dla swojej tanecznej partnerki niepowtarzalną ślubną kreację - pisze Rewia.
Podobno obiecał jej także kurs gotowania, by miała co podać na obiad przyszłemu włoskiemu mężowi. Na razie jednak Aneta podchodzi do tego pomysłu bez entuzjazmu.
Obecnie najważniejsze w jej życiu są dzieci, które po tym jak Mikołaj Krawczyk rzucił ją dla Agnieszki Włodarczyk, wychowuje sama. Właśnie urządza nowe mieszkanie, w którym zamieszka z chłopcami.
Realizuje śmiało swoje pomysły i bez oporów korzysta z porad ekspertów - mówi koleżanka aktorki. Bardzo ważny jest dla niej pokój chłopców, chce by mieli tam wszystko, o czym zamarzą, na przykład meble w kształcie samochodów.
Trzymamy kciuki za poszukiwania nowego chłopaka dla Anety. Nie trafi raczej gorzej niż z Krawczykiem.