Po latach milczenia grupa modelek postanowiła w końcu wyjawić prawdę o uwielbianym przez gwiazdy fotografie - Terrym Richardsonie. Jako pierwsza swoją historie opowiedziała fotomodelka, która trafiła na sesję do "geniusza" w wieku 19 lat. Zobacz: Modelka oskarża Terry'ego Richardsona: "KAZAŁ MI DOTYKAĆ SWOICH GENITALIÓW!" Później w mediach pojawiły się kolejne wypowiedzi dziewczyn, która pragnąc sławy i marząc o karierze zostały wykorzystane przez sławnego erotomana. Jednak do tej pory żadna z nich nie chciała ujawnić swojego imienia oraz nazwiska.
Całą prawdę o pracy z Richardsonem opowiedziała Anna del Gaizo. Na blogu modelki ukazał się długi wpis, w którym ze szczegółami opowiedziała, jak asystentka fotografa zaprosiła ja na "prywatną sesje w jego domu". Już na samym początku Terry kazał jej się rozebrać i pozować w "pozach, jak z porno".
On nie robił zdjęć. Tylko jego asystentka nieustannie cykała kolejne ujęcia. On wydawał mi polecania, jak mam się wygiąć lub co pokazać – zaczyna Anna. W pewnym momencie kazał mi klęknąć i ścisnąć cycki. Wtedy nagle poczułam końcówkę jego niemal zupełnie twardego penisa na policzku. Chichotał i naciskał na moje usta. Chciał, abym zrobiła mu laskę i chciał mieć to na zdjęciach. Zmusił mnie, abym wzięła go w usta. Byłam przerażona, ale zaśmiałam się bo nie chciałam pokazać, jak bardzo jestem zniesmaczona i wystraszona.
Terry Richardson zgwałcił mnie przez usta. Wiedziałam, że chce jak najszybciej stamtąd uciec. Uciekłam do domu. Po drodze kupiłam butelkę wódki, aby zapomnieć co się stało – dodaje del Gaizo.
Jak myślicie, jak wyglądały sesje Richardsona z gwiazdami, które tak chętnie się dla niego rozbierają?