_
_
Ubiegłoroczne zamieszanie w małżeństwie Anny Marii Jopek zaczęło się od zdjęć z sopockiej plaży, po której spacerowała ze swoim kolegą z zespołu, Krzysztofem Herdzinem. Przytulali się, dotykali i nie ukrywali specjalnie łączącej ich zażyłości. Wyglądało to tak, jakby Jopek nie musiała się już ukrywać i omówiła to wcześniej z mężem.
Niestety, po publikacji zdjęć Marcinowi Kydryńskiemu puściły nerwy. Zagroził podobno żonie, że zniszczy jej karierę i odbierze dzieci. Widocznie uznał, że tym razem przeholowała, dając się przyłapać fotoreporterom. Nadal nie wiadomo, czy bardziej zabolało go to, że Jopek ma kogoś czy to, że wszyscy się o tym dowiedzieli.
Skończyło się na zakazie wszelkich prywatnych kontaktów z Herdzinem. W praktyce wygląda to różnie. Jopek i Herdzin pracują razem i często wyjeżdżają na koncerty. Całkiem prawdopodobne, że piosenkarka spędza z nim więcej czasu niż z mężem - podróżnikiem, tęskniącym za 12-letnimi "czarodziejkami" i Afrykankami "proszącymi, by je pokryć".
Podczas koncertów Herdzin akompaniuje Jopek na fortepianie, ona zaś sprawia ponoć wrażenie, jakby śpiewała tylko dla niego. Oficjalnie jej małżeństwo z Kydryńskim nadal jednak trwa.
Ania i Marcin postanowili dać sobie jeszcze jedną szansę - wyjaśnia informator tygodnika Na żywo. Oficjalnie naprawili małżeństwo. Ale jaka jest prawda, wystarczy pójść na koncert Ani, by się przekonać.
_
_