Sting należy do grona najbardziej utytułowanych i najbogatszych muzyków świata. Od nagród Grammy i Złotego Globu po Order Imperium Brytyjskiego - kariera muzyczna zapewniła mu niebotyczną fortunę w wysokości 180 milionów funtów (ponad 900 milionów złotych), co plasuje go na liście najbogatszych Brytyjczyków.
Sting urodził się i wychowywał w biednej, robotniczej rodzinie. W wywiadach wielokrotnie podkreślał, że do wszystkiego doszedł sam. Teraz 62-letni muzyk zapowiedział, że chce takiego samego losu do szóstki swoich dzieci:
Powiedziałem im, że nie dostaną zbyt dużo pieniędzy, bo większość i tak wydajemy na bieżące cele. Mamy wiele zobowiązań, zatrudniamy ponad 100 osób, po wydatkach nie zostaje wiele – wyjaśnił. Poza tym chcę, żeby moje dzieci poszły do normalnej pracy. Wiedzą o tym i naprawdę rzadko proszą mnie o cokolwiek, a ja to szanuję i naprawdę doceniam.
Oczywiście, gdyby były w kłopotach, na pewno bym im pomógł, ale właściwie nigdy nie musiałem tego robić. Mają wpojoną etykę ciężkiej pracy, dzięki której wiedzą, że sukces można zawdzięczać tylko sobie – dodał.
Sting nie jest jedyną gwiazdą, która w tak kategoryczny sposób stawia kwestię dziedziczenia fortuny. Nigella Lawson kilka lat temu zapowiedziała, że nie zostawi swoim dzieciom zabezpieczenia finansowego, bo "to rujnuje ludzi i odzwyczaja od pracy".
Czy świat byłby choć trochę sprawiedliwszy, gdyby więcej milionerów i miliarderów miało podobne podejście?