Jeszcze kilka lat temu Borys Szyc zapowiadał się na jednego z najlepszych aktorów młodego pokolenia. Imprezy i bywanie szybko jednak uderzyły mu do głowy. Wraz z tym przyszły żenujące role, które kompletnie zrujnowały jego reputację. Teraz kinowy film z jego udziałem to właściwie gwarancja zmarnowanego wieczoru, a dla producentów - finansowej klapy. Został nawet ogłoszony "najgorszym polskim aktorem" przez Newsweeka. Co zabawne, chciał się o to procesować.
Jego ostatni film, Dżej Dżej, zadebiutował na 15 (!) miejscu polskiego box office’u. Tak jak przewidzieliście w komentarzach, mało kto zaryzykował i kupił bilet.
Sytuację tę postanowiła skomentować Karolina Korwin-Piotrowska. Miażdży najnowszy film aktora, jak i jego podejście do kariery.
Na sali kilka osób. Przed końcem wszyscy wyszli. Ja zostałam – pisze na łamach Grazii. Po obejrzeniu "Dżej Dżeja" myślę, że nawet moja sympatia ma swoje granice. Bo nie ma nic smutniejszego niż świetny aktor w kiepskim filmie. Zła, prymitywna, seksistowska komedia. Tanie grepsy przemielone z "Kac Wawa" i marnym wakacyjnym kabaretonem. Chcę jak najszybciej zapomnieć o tym koszmarku, w którym Szyc debiutuje jako producent.
Dziennikarka twierdzi, że Szyc może za to obwiniać tylko siebie. Tak komentuje ostatnie kilka lat jego obecności w mediach:
Jakby był aktorskim i medialnym narkomanem. Niestety, jak typowy uzależniony, nie wyczuł momentu, że zaczyna się przesyt, zmęczenie, rozmienianie się na drobne w imię kasy i taniego splendoru. Intensywna obecność medialna, okładki z kolejnymi dziewczynami, które na jego plecach robiły karierę i promocyjne wywiady o prowadzeniu restauracji. Sam się podkładał, jakby szedł o zakład z samym sobą, że można gorzej.
_
_