W poniedziałkową noc Jennifer Lopez i Marc Anthony wezwali policję. Funkcjonariusze przeszukali otoczenie ich rezydencji w Bel Air po tym, jak para zauważyła, że w pobliżu domu kręci się "podejrzany mężczyzna".
Rzecznik policji Los Angeles wydał oświadczenie, w którym opowiedział o tym zdarzeniu. Po otrzymaniu telefonicznego zgłoszenia policjanci przyjechali na miejsce, wysłuchali Jennifer i Marca, a później rozejrzeli się po okolicy i przesłuchali świadka. Wypatrzyli w pobliżu domu fotoreportera, który dokładnie opisał intruza.
Dziennikarz twierdzi, że widział przed domem pary zaniedbanego, potarganego człowieka. Mężczyzna był ubrany w koszulkę z logo Gwiezdnych wojen i trzymał kilka płyt kompaktowych. Podobno oglądał otoczenie posiadłości, zajrzał do skrzynki pocztowej, a w końcu zadzwonił do drzwi domu i położył na progu jakąś paczkę.
Tajemniczy mężczyzna nie został aresztowany, policjanci nie ustalili nawet tożsamości intruza. Rzecznik prasowy policji podkreślił jednak, że prawdopodobnie nie stwarzał żadnego zagrożenia.
Kobiety w ciąży są przewrażliwione...