Ostatnio znów zrobiło się głośno o irlandzkiej sieci sklepów odzieżowych Primark. Jedna z klientek, Rebecca Gallagher, znalazła w swojej sukience wszystą metkę z dramatyczną informacją:
Zmuszeni do pracy w wykańczających godzinach.
Kiedy sieciówka zapewniła, że "zajmie się sprawą", w brytyjskim miasteczku Swansea kolejne osoby zaczęły znajdywać apele pracowników fabryk. Rebecca Jones obok instrukcji prania znalazła napis:
Poniżające warunki obozu pracy.
Primark produkuje swoje towary w Chinach i Bangladeszu, gdzie korzysta z "taniej siły roboczej". Wiadomo, że nagminne jest tam łamanie praw człowieka, niewolnictwo oraz zagrażające życiu warunki pracy. W tych samych, albo podobnie działających zakładach szyją też niektóre polskie firmy odzieżowe.
To kolejna plama na wizerunku firmy. W kwietniu 2013 roku doszło do słynnej katastrofy w fabrykach Bangladesh Rana Plaza na przedmieściach Dhaki. Zginęło wtedy ponad tysiąc osób. W gruzach odnajdywano także polskie metki...