Marta Wierzbicka zasłynęła dotąd głównie niezbyt poważną rolą w Na Wspólnej oraz pokaźnym biustem, który chętnie eksponuje. Na wypadek jakby to nie wystarczyło, ma jeszcze w zapasie sekstaśmę, którą nagrała wraz ze swoim chłopakiem z okazji pojednania po podwójnej zdradzie. Zobacz: Wierzbicka nagrała z chłopakiem "sekstaśmę"?! "NA ZGODĘ"...
Zdaniem weteranki polskiego aktorstwa, Krystyny Sienkiewicz, nie jest dobrze, że takie osoby w ogóle nazywa się aktorami.
To nie są aktorzy, tylko aktorzy w cudzysłowie. Z łapanki - ocenia w Fakcie 79-letnia aktorka. To są ludzie, którzy idą na casting, muszą zaistnieć przez robienie wokół siebie szumu. Jak ktoś ma talent, to niech gra w teatrze, tylko niech najpierw pokaże, że potrafi zagrać z talentem. Trzeba ludzi kokietować sukcesem swoim teatralnym, rolami, a nie pękającym ramiączkiem czy golizną.
Wierzbickiej oberwało się z okazji jej teatralnego debiutu w Kiedy kota nie ma…, który odbył się kilka dni temu w jednym z warszawskich teatrów. Najwyraźniej nie poszło jej tak dobrze, jakby chciała.
Kiedyś też się pokazywało ciało, jako np. Kalina Jędrusik w wannie, przykryta pianą, ale to nie to, co teraz – tylko czysty seks... - komentuje Sienkiewicz. No, ale pieniądz jest niebywale ważną rzeczą zawsze. Ja gram dużo, jeżdżę ze sztukami i recitalami, ale ja mam inne podejście. Nigdy nie byłam "dupcią", ja jestem aktorką. Ja siebie zupełnie inaczej sprzedaję – osiągnięciami, a nie ciałkiem. Sprzedaje swoje zdolności, radziłabym, żeby tak się pokazywać, tak się powinno robić karierę.