Nieprzewidywalne zachowania Britney Spears już nieraz wpędziły ją w kłopoty. Piosenkarka ma zakaz wstępu do kilku restauracji i hoteli w Los Angeles. We wrześniu wyrzucono ją z eleganckiego lokalu, po tym, jak rozsmarowała sobie posiłek na twarzy. Wówczas hotel Chateau Marmont umieścił ją na liście niemile widzianych gości. Teraz Britney nie może się pokazać również w ekskluzywnym klubie Winston's.
Właściciel zakazał jej wstępu, gdyż podczas halloweenowej imprezy rozebrała się na oczach gości. Podczas zabawy Britney zdjęła z siebie ubranie i nakłoniła do tego jedną z barmanek. Później zamieniły się ciuchami. Dziewczyna nie chciała się zgodzić, ale striptiz i zamiana jej się opłaciły; teraz licytuje strój Spears w internetowym serwisie aukcyjnym.
Łatwo się domyślić, że właściciele klubu nie byli zachwyceni tą sytuacją. Stwierdzili, że zachowanie Britney przeszkadza innym klientom i zasugerowali, żeby od tej pory trzymała się z daleka od ich lokalu. Znajomi piosenkarki twierdzą, że to dla niej ciężki cios. Mówią, że Britney uwielbiała chodzić do Winston's. Podobno "robiła piękne oczy" do menedżera klubu, Harolda Karsenty'ego:
Harold to prawdziwy przystojniak - niezłe mięsko! Britney się do niego wdzięczyła. Na początku jej zainteresowanie mu schlebiało. Chyba nawet to lubił. Ale później stwierdził, że ma dość. Britney sprawia kłopoty - gdy tylko się pojawi, zaczyna się dramat.
Niedługo Britney nie będzie miała gdzie imprezować. Zostaną jej "domówki" u litościwych przyjaciół.