Hubert Urbański, który nie jest już bezrobotny, postanowił ukoić skołatane negocjacjami z TVN nerwy jakimś dobrym filmem sensacyjnym. Spędził w sklepie wiele czasu przy półkach z płytami DVD. Kiedy opuszczał sklep, bramki zaczęły wyć, a do prezentera podbiegła pani z ochrony i poprosiła go o pokazanie zakupów.
Sprawa okazała się błaha - sprzedawca przez nieuwagę zapomniał zdjąć elektroniczne zabezpieczenie z płyty. Ale Urbański miał nietęgą minę.
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.