_
_
Nie potrzeba był długo czekać, aby Janusz Korwin Mikke wywołał skandal w Parlamencie Europejskim. Dziś na spotkaniu europosłów z przedstawicielami ministerstwa spraw zagranicznych w Warszawie doszło do incydentu z użyciem siły - prezes UPR’u uderzył w twarz Michała Boniego. Zajście zrelacjonowała ofiara Korwina Mikke na swoim Twitterze:
_Powiedziałem "dzień dobry", a on odsunął się na dwa kroki i uderzył mnie w twarz ._
MSZ wyda oficjalny komunikat w tej sprawie, skieruje też sprawę do prokuratury, ja rozważę również kroki prawne – dodał poseł w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Miał do mnie żal od lat, mimo że wielokrotnie publicznie go przepraszałem m.in. w 2007 roku, jak widać nadal chował urazę. Pan poseł jest tymi przeprosinami nie usatysfakcjonowany.
Korwin Mikke postanowił przedstawić własna wersję wydarzeń i skontaktował się z TVN24. Polityk nie wypiera się ataku na Boniewo, a wręcz przeciwnie uważa, że postąpił słusznie:
Tylko ja to zrobiłem w miejscu dyskretnym, w MSZ. Było tylko ze 20 osób przytomnych, ludzi honoru. Myślałem, że jedyną konsekwencją będzie to, że zobaczę sekundantów od pana Boniego. Takie rzeczy między ludźmi honoru załatwia się w dyskrecji. Ale ta gnida zwyczajnie się tym natychmiast publicznie pochwaliła. To się w ogóle nie mieści w głowie. Żałuję tylko, że zamiast go spoliczkować jak człowiek honoru, nie naplułem im w twarz. Bo ludziom, którzy nie są honorowi, pluje się w twarz, a nie policzkuje.
_
_