_
_
Przedwczoraj na warszawskim Ursynowie doszło do tragicznego zdarzenia. Kierowca luksusowego BMW 320b cabrio, pędzącego ok. 100 km/h rozjechał na pasach 63-letnią kobietę. _**Uderzył w nią i przewiózł na masce ze 20 metrów**_ - relacjonują w rozmowie z Faktem wstrząśnięci świadkowie.
Sprawcą wypadku okazał się były mąż Edyty Górniak, Dariusz K. Policjantów, przybyłych na miejsce zdarzenia uderzył jego niezwykły spokój. Zobacz: Były mąż Górniak ZABIŁ KOBIETĘ na pasach! "Był POD WPŁYWEM KOKAINY"
Zazwyczaj ludzie są roztrzęsieni - ocenia informator Super Expressu. Dariusz K. był bardzo opanowany, jakby nie zdawał sobie sprawy, że przez niego zginęła kobieta.
Z tego powodu po teście alkomatem, który wykazał zerowy wynik, policjanci przeprowadzili również test na obecność narkotyków. Próbka moczu wykazała, że sprawca znajduje się pod wpływem kokainy. Ten fakt znacząco zmienił jego sytuację.
Odpowie on za umyślne spowodowanie wypadku, ponieważ zakładamy, że świadomie wsiadł za kierownicę, wcześniej biorąc narkotyki, więc świadomie zlekceważył przepisy dotyczące bezpieczeństwa jazdy - wyjaśnia w rozmowie z tabloidem Paweł Wierzchowski, szef prokuratury dla Ursynowa.
Gdyby nie kokaina, mógłby odpowiadać za nieumyślne spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Przestępstwo to zagrożone jest karą do 8 lat więzienia. Przy dobrym adwokacie skończyłoby się pewnie na wyroku w zawieszeniu. Jednak obecność narkotyków uniemożliwia taki scenariusz. Prokurator już postawił zarzut umyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i wniósł o 3-miesięczny areszt zapobiegawczy. Dariusz K. po poniedziałkowym wyjściu na wolność, ponownie trafił więc do policyjnego aresztu. Jak informuje Fakt, jutro odbędzie się posiedzenia w sprawie kaucji.
Zszokowany mąż ofiary ciągle nie może uwierzyć w to, co się stało. Ewa J. jak co tydzień wybrała się z wizytą do córki. Nikt nie przypuszczał, że to będzie ich ostatnie spotkanie.
Żona wracała z niedzielnej wizyty u córki - relacjonuje wstrząśnięty J. Policjanci znaleźli dowód przy żonie i wezwali mnie na miejsce.
Była bardzo pogodną i sympatyczną kobietą - wspominają sąsiedzi ofiary - Uwielbiała sport. Żyła bardzo aktywnie. To straszne, co się stało.
_
_
