Była żona Michała Figurskiego w mediach znana jest głównie z tego, że broniła męża po jego "żarcie" z gwałcenia Ukrainek, które "pracują u niego na kolanach". Rozbawiona żartem ze swoich sprzątaczek stwierdziła, że mąż "ją też czasem gwałci".
Mało znana celebrytka, kojarzona głównie z Figurskim i tamtą aferą, postanowiła przypomnieć o sobie na okładce Gali i... zaanonsować swój powrót do show biznesu. Jedynym sposobem, by pozwolono jej na taką promocję w kioskach, jest oczywiście opowieść o swoim rozwodzie, nieszczęśliwym małżeństwie i "nowej miłości". I na to się zdecydowała. Jak przyznaje, po rozwodzie nie ma żadnych pieniędzy na koncie, można ją więc zrozumieć.
Odeta, żali się na "medialną nagonkę", której doświadczyła i na "strzały w kolano". Twierdzi, że "byli z Michałem uważani za idealną parę", ale niestety przestała mu wystarczać. Zapewnia też, że, gdyby ktoś miał wątpliwości, ona dotrzymała przysięgi małżeńskiej.
- Zaczynam nowe życie. Wzięliśmy z Michałem rozwód w czerwcu. Jestem teraz w sytuacji, kiedy wszystko jest dla mnie nowe. Dwa lata temu wjechałam w wielki zakręt i straciłam wszystko. To były bardzo trudne dwa lata... - wyznaje.
- Co to znaczy, że wjechałaś w wielki zakręt? "Poślizgnęliście się" na dowcipie o Ukraince, a potem wszystko się posypało?
- Ukrainki bardzo zmieniły nasze życie - wyznaje Odeta. Ale to nie one miały wpływ na nasze problemy prywatne i to, co było między nami. Zawsze byliśmy uważani za idealną parę, a prawda jest taka, że "co chatka, to zagadka".
Odeta wspomina, że przeżyła z Michałem metafizyczne trzęsienie ziemi:
Bardzo kochałam Michała. Kiedy go zobaczyłam pierwszy raz, wiedziałam, że jest mężczyzną, z którym chcę spędzić życie. Bywa przecież, że spotykasz mężczyznę i następuje jakieś metafizyczne trzęsienie ziemi. Od razu podjęliśmy decyzję, że bierzemy ślub. Obiecaliśmy sobie miłość i wierność. Ja tej przysięgi dotrzymałam.
Ten zakręt sprzed dwóch lat nauczył mnie olbrzymiej pokory, bo zobaczyłam świat w zupełnie innych barwach i musiałam się wielu rzeczy uczyć od nowa. Codziennie rano wstawałam z łóżka i zastanawiałam się, co jeszcze dziś mnie spotka, czy dostanę kolejny "strzał w kolano". Mieliśmy z Michałem różne problemy, które nie wydostawały się na forum publiczne. Potem zostały jeszcze wzbogacone otoczką medialną pod tytułem "Ukrainki".
Gala dopytuje dalej Odetę, jak radziła sobie z "nagonką medialną", czyli czytaniem opinii na temat żartów z gwałcenia sprzątaczek:
Są kobiety, które wpadają w depresję, idą do lekarza, albo biorą jakieś kolorowe pigułki. Teraz jest tego coraz więcej. Widzę, jak moje środowisko sobie w ten sposób pomaga. Coraz więcej moich przyjaciół i bliskich ma depresję. Ja w ogóle nie brałam tego pod uwagę.
- Czy taka nagonka medialna sprawia, że nagle robi się wokół Ciebie pusto?
- Telefon przestaje dzwonić, chociaż wcześniej dzwonił non stop - przyznaje Odeta. Po dwóch latach wracam do telewizji. Wiesz, to niesamowite, jak ja się bałam pierwszych zdjęć. Miałam uraz.
- Nic dziwnego. Za nieudolne prowadzenie studia olimpijskiego oberwałaś w internecie niezłe cięgi...
- To spowodowało, że bałam się w ogóle odzywać, bo wiem, że wszystko może się obrócić przeciwko mnie.
- Ale teraz przerywasz milczenie.
_- Ja już przestałam się bać. Przerywam milczenie._
W ramach przerywania milczenia Odeta Moro wyznaje, że przez 12 lat związku czuła się, cytujemy: "kelnerką na bankiecie życia Michała". Gdy bankiet i pieniądze się skończyły, rozpadł się też związek.
Byłam zdolna do wszystkiego, walczyłam o niego dzień i noc - wyznaje. Chyba trochę w afekcie. Michał był facetem, który sprawiał, że ja o nic nie musiałam się martwić. Takim, który rozpieszczał. Ja zajmowałam się rodziną i miałam swoje przyjemności. Aż w końcu ja przestałam mu wystarczać. Myślę, że to jest najuczciwsza odpowiedź na pytanie, co się stało - ja już Michałowi nie wystarczałam.
Ja teraz wszystko muszę zacząć od zera. Wszędzie zero, także na koncie bankowym. Ale czy mi się uda? Czy mam w sobie tyle odwagi, czy jestem na tyle silna? - pyta na zakończenie Odeta.
Jesteście ciekawi?