Ponad dwa lata zajęło świdnickiej prokuraturze ustalenie, że zmarła w grudniu 2011 roku Violetta Villas nie była otoczona należytą opieką. Ekspertyza, zlecona przez syna zmarłej, Krzysztofa Gospodarka, wykazała, że gwiazda była ciężko chora na zapalenie płuc oraz miała złamaną, nieopatrzoną nogę. Obrażenia były tak liczne, że ciężko nawet stwierdzić, które z nich ostatecznie przesądziły o jej śmierci. Zobacz: "Przepisując majątek NIE BYŁA ŚWIADOMA SWOICH CZYNÓW!"
Na ciele zmarłej znajdowało się wiele siniaków i krwiaków, a na głowie skóra była miejscami całkowicie wygolona.
Wyglądało to tak, jakby nie mogła rozczesać włosów, więc splątane kosmyki zgolono. Takich plam było niezwykle dużo. To były takie gołe placki na głowie - mówi związany ze śledztwem informator Super Expressu. Miała siniaki i krwiaki na całym ciele. Ciele, które było okropnie wychudzone...
Tabloid sugeruje, że właśnie to mogło być ostatecznym powodem śmierci gwiazdy. Wiele wskazuje na to, że została zagłodzona.
To był dosłownie sam szkielet. Przerażający widok - ujawniają śledczy. Jej ciało było okropnie wychudzone, ale brzuch miała wzdęty. Wyglądała jak głodne afrykańskie dziecko.
Opiekunka zmarłej, Elżbieta B., która od śmierci Villas okupuje jej posiadłość w Lewinie Kłodzkim, doprowadzając ją do zupełnej ruiny, nie ma sobie nic do zarzucenia.
Na przesłuchaniach przyznała się jedynie do kupowania alkoholu i częstowania nim Villas - informuje źródło tabloidu.